11 edycja Bike Maratonu - Myślenice

Sobota, 1 września 2012 · Komentarze(0)
Myślałem od czego by tu zacząć i doszedłem do wniosku, że pierwszy maraton MTB będzie odpowiednim wydarzeniem. Data też OK 1 września - brzmi dumnie ; )
No więc... pod koniec sierpnia stałem się posiadaczem nowego roweru MTB Canyon Al 7.0 i tak się szczęśliwie składało, że 12km od mojego domu pan Grabek zorganizował 11 edycję Bike Maratonu. Uznałem, że to świetna możliwość sprawdzenia i roweru i siebie. Nie pozostało mi nic innego jak zapisać się, wpłacić wpisowe i 1 dnia 9 miesiąca 2012 stanąć na starcie.
Zdecydowałem się pojechać dystans MEGA (tutaj 42km). Ktoś mógłby powiedzieć, że to próba samobójcza dla gościa z nowym rowerem. Uspokajam, od 2 sezonów jeżdżę na szosówce, bez szaleństw ale 3000km rocznie przejeżdżam i po 100km nie trzeba mi podawać butli z tlenem.
Przejdźmy do rzeczy.
Trasę maratonu w dużej części znałem, bo kilka dni wcześniej z 2 znajomymi jechaliśmy jej śladami. Amatorowi nie wiele to pomoże, ale miałem przynajmniej świadomość gdzie jeszcze będę musiał zacisnąć zęby. W dniu zawodów na starcie zjawiło się 451 zawodników. To prawda liczba nie powala ale składa się na to kilka czynników.
Pierwszy (najważniejszy), w tym samym czasie w bliskiej odległości (ok. 70km), a dokładnie w Zawoi rozgrywany był Powerade Garmin MTB Marathon. Nikomu chyba nie trzeba mówić, że jednak większość Małopolan startuje w maratonach pana Golonki z racji większej ilości imprez w małopolsce i na śląsku (czyli relatywnie blisko).
Secondly, była zła pogoda, chłodno i co jakiś czas pokrapywało.
No i po trzecie, Bike Maraton zdecydowanie skupia się na dolnymśląsku co za tym idzie więcej ludzi z tego województwa walczy o generalkę i minimum liczby edycji zapewnili sobie bliżej "domu".
Jako, że był to mój pierwszy start w BikeMaratonie musiałem zająć ostatni - siódmy bodaj - sektor. Sygnał do startu i słychać dziesiątki wpinających się SPD. Wiem, że czeka nas długi asfaltowy podjazd pod Chełm (na którego szczyt nie wjeżdżamy) więc zabieram się do wyprzedzania. Wszystko idzie po moim planie, bo droga jest szeroka. Wjeżdżamy w teren, nadal jest dość szeroko więc staram się wyminąć jak największa liczbę zawodników. Szybki zjazd i rozpoczyna się prawdziwe piekło ; ) Płytowy podjazd, stromy i dość długi. Takich podjazdów w dalszej części trasy było jeszcze sporo. W końcu gdzieś trzeba było podjechać te 1500m w pionie. Na stronie organizatora pisało, że trudność to 3 w 6 stopniowej skali. Teksty zawodników mówiły ci innego, próbka "tą trójkę to chyba z dupy wyciągnął". Zjazdy nie są złe choć bardzo dużo luźnych kamieni sprawia, że miejscami trzeba sprowadzać rower. Słysze hasło, że deszcz to z każdej "trójki" zrobi "piątkę" i coś w tym jest. Tragedii nie ma ale trzeba uważać. Na trasie zaliczyłem jedną glebę i o dziwo na podjeździe ; ) Poprzeczna drewniana rynienka okazała się bardzo śliska i nie zdążyłem się wypiąć... Dojeżdżam do mety i jestem witany przez oklaskujących kibiców - bardzo miło.
Miesjce: w OPEN 84 na 241 startujących (MEGA)
w kategorii wiekowej M2 24/53
Niestety fakt przestania działania licznika zauważyłem dopiero po kilku kilometrach i nie chciało mi się już ustawiać sensora. Czas ze strony org. 3h24min10sek.
Wynik nie powala ale to był debiut, tym bardziej nie ma szału w kat. M2 ale jak sama jej nazwa wskazuje jest to ELITA i nie mam wielkich szans konkurując z kimś w sile wieku, tj. 24, 28 lat.
Podsumowując, pierwszy maraton MTB w życiu bardzo udany i jestem więcej niż zadowolony.

p.s - małą liczbę zawodników świetnie oddaje liczba zdjęć zrobionych przez BikeLife - 2940, a średnio z innych maratonów przywożą ich 6000.


poniżej kilka zdjęć,
fot. BikeLife

fot. Kasia Rokosz


serdecznie pozdrawiam i do usłyszenia ; )

zakaz kopiowania i wykorzystywania zdjęć

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa dluje

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]